Porady - pytania i odpowiedzi

2014-03-12 09:34 autor: RÓŻA 83

45 264 odsłon

Złamanie kości w biodrze (przezkrętarzowe) u seniorki leczonej od wielu lat

5dni temu teściowa spadła z sedesu i mówiła, że słyszała trzask w biodrze, wezwaliśmy karetkę i w szpitalu potwierdzili nasze przypuszczenia-3 cm. od "jabłka" kość złamana, leżała na hirurgi a wczoraj przezwieiono ją do innego szpitala gdzie dziś ma mieć operację. Już zdążyła nabawić się odleżyn ;/ Praktycznie wszyscy znajomi twierdzą, że z tego nie wyjdzie, lekarze sie nie wypowiadają na razie. Nie jest stara bo dopiero 66 lat ale już od wielu lat się leczy-cukrzyca typ 2, nietrzymanie moczu, miażdżyca, POCHP, nadciśnienie tętnicze, miała operację i leczy się na tarczycę, demencja starcza. Ma problemy z poruszaniem od dłuższego czasu. Już przed tym upadkiem nie raz wcześniej jej się to zdarzało, od kilku lat i tak kupujemy jej pieluchomajtki, ma też orzeczenie o niezdolności do samodzielnego funkcjonowania, ale z KRUS i złożony został już wniosek o uznanie stopnia inwalidztwa by można było skorzystać z pomocy na dostosowanie domu do jej potrzeb-niestety nie zdążyliśmy, może gdyby były barierki to by nie upadla ;/ Dostaliśmy praktycznie ponad tydzień temu pierwsze zlecenie na pampersy i na balkonik, teraz się zastanawiam, czy po tym zajściu jest sens kupować ten balkonik, a jest tylko miesiąć na to bo potem zlecenie nie będzie już ważne. Nie wiem kupić w ciemno i liczyć, że mama z tego wyjdzie, czy nastawić się tak jak inni, że raczej już się nie przyda i bardziej wózek inwalidzki będzie potrzebne. Najważniejsze pytanie jednak to jakie mama ma szanse przy jej stanie zdrowia i tym złamaniem by dalej być wśród nas? Człowiek chciał by (mimo tych wszystkich chorób i pracy jaką przy niej trzeba wykonać)nadal była z nami. 

 

[ porady z tej kategorii ]

UDZIELONE ODPOWIEDZI

  • 2014-03-20 23:33 autor odpowiedzi: Karolina Kramkowska

    Witam, przede wszystkim trzeba być dobrej myśli i ufać kadrze medycznej, a nie opowieściom osób postronnym. Nikt nikomu nie zagwarantuje jak długo będzie żyć, ale osoby z chorobami jak opisywana chora żyją latami i mają się dobrze. Ważne tylko by dostosowywać się do zaleceń medycznych i zapewniać codzienną dbałość o higienę i rehabilitację (mam tu na mysli taką codzienną zwyczajną aktywność). Ma korzyść chorej jest wiek, bo to daje szanse, że kości się ładnie zrosną i wstanie, ale puki co odpuściłabym sobie chodzik i raczej skupiła się na aktywności w łóżku i walce z odleżynami. Cukrzyca może zaburzać gojenie się ran dlatego też dobrze jak mama juz będzie w domu, żeby przyszła pielęgnarka z przychodni i rozpoczęła fachowe leczenie ran, a także pokazała jak chorą układać żeby nie uszkodzić nogi, a nie dopuścić do większych odleżyn.  Nie bójcie się pytać, prosić o pomoc kadrę medyczną, żeby jak najwięcej pokazali co do tego jak dbać o mamę w domu.

    pozdrawiam

    RÓŻA 83 skomentował/a odpowiedź 2014-03-24 09:21

    Na tę chwilę mama jest po operacji, wstawiono jej uszkodzoną częśc stawu i praktycznie już od kilku dni powinna stawać przy pomocy i uczyć się chodzić. Wiązaliśmy z tym duże nadzieje! Mama pierwszy raz jak lekarz kazał zrobiła jeden krok, a potem stwierdziła, że nie będzie bo ją to męczy i boli, wyzwała pielęgniarki i panów pomagających wstać, a oni nic wbrew jej woli zrobić nie mogą ;/ Wyzywa już pielęgniarki wstrzykujące jej insulinę, podające kroplówki...aż mi szkoda tych pań, że muszą takich rzeczy słuchać. Lekarz rozklada ręce i prosi by namówić ją by wstawała, ale nic nie działa-ona mówi, że nie i koniec. Wydaje mi się, że nasiliły się objawy jej demencji, bo jest agresywna. Wygląda na to, że dostała szansę i nie chce z niej skorzystać, abo nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swojej decyzji. Na razie leży na materacu przeciwodleżynowum i dostaje leki przeciwbólowe to i dużo nie czuje, ale w domu może być już inaczej, bo jak nie zechce to na rechabilitację nikt jej nie weźmie. Już na wszelki wypadek kupilismy łóżko rehabilitacyjne i materac taki jak trzeba-nie wiem co więcej można zrobić. Z dotychczasowego doświadczenia wiem, że mama pewnie już zdania nie zmieni i co najwyżej bardziej słownie będzie się na nas wyżywać jeśli choć poprosić o jakikolwiek ruch się odważymy;/

    Ocena odpowiedzi 1 6

    skomentuj | odpowiedz

  • 2014-09-03 00:29 autor odpowiedzi: wabiczek

    Witajcie! Z moim ojcem jest ten sam problem, z tym, że on od 30 lat zmaga się z parkinsonem. po dwóch tygodniach w szpitalu wypisali nas do domu, bo nie rokuje na chodzenie. Po upadku stracił świadomość, nie poznawał mnie, nie wiedział gdzie jest. Nie zgodził się na operację, bo w jaki sposób, kiedy nie pamiętał, że złamał nogę w biodrze. Nie był to zabieg ratujący życie, więc ja nie mogłam podjąć za niego decyzji. Lekarze stwierdzili, że nie będzie chodził. Ponoć to ostatnie złamanie w życiu. W szpitalu robił się agresywny, klął, bił pielęgniarki, wyrywał kroplówki. 4 dni czekałam na konsultację neurologiczną, w końcu sama poszłam po neurologa. Przypisał mu odpowiednie leki i potem było już dużo lepiej. Najlepiej było jak wróciliśmy do domu. I tak się zmagamy z tym złamaniem w warunkach domowych.

    Różo jeśli chodzi o odleżyny, to polecam (wypróbowałam na ojcu) skórę owczą. Kupiliśmy kiedyś w zakopanem i ojciec leży na takiej skórze. Materac odleżynowy, skóra włosem do góry i na tym prześcieradło. Ojciec nabawił się odleżyny, bo minęło 4 dni, nim załatwiłam materac (bo lekarz źle wypisał zlecenie). Teraz pięknie się goi i myślę, że to też za sprawą tej skóry. Może to zabobony, ale możesz wypróbować. Ja to zrobiłam i nie żałuję. Jeśli chodzi Twoją mamę, to polecam wizytę u psychiatry. Musisz pójść do psychiatry i mama dostanie leki. Nie będą jej te leki otumaniały. Teraz są leki nowej generacji, które mamie pomogą. Zresztą sama postaw się w sytuacji naszych rodziców. Przed wypadkiem byli sprawni, chodzili do toalety, jedli pili, poruszali się o własnych siłach. A teraz leżenie, robienie w pampersa, karmienie - tragedia. Są zdani w 100% na nas i dobrze, że nas mają.

    Ocena odpowiedzi 0 5

    skomentuj | odpowiedz

  • 2014-09-03 00:29 autor odpowiedzi: wabiczek

    Witajcie! mój ojciec 2 miesiące temu miał ten sam problem, złamanie przykrętarzowe kości biodrowej. Jest osobą schorowaną, parkinson robi wielkie spustoszenie już od 30 lat. Po upadku stracił świadomość, w szpitalu był agresywny, niestety nie wykonano mu operacji, bo nie mógł podpisać zgody na operację, a potem tak się zdenerwował, że powiedział, że tej operacji już nie chce. Ja nie mogłam podjąć decyzji i podpisać zgody, bo ojciec nie jest ubezwłasnowolniony a ten zabieg nie jest ratującym życie. Był bardzo agresywny przeklinał (co w domu nigdy się nie zdarzało) wyrywał wkłucie, bił pielęgniarki. Po 4 dniach próśb o konsultację neurologiczną, poszłam sama po neurologa, który dał ojcu lek, po którym się uspokoił i wyciszył. Po dwóch tygodniach ojca wypisali, bo nie rokuje na chodzenie, w związku z tym do domu. Może i lepiej, bo w domu chociaż odzyskał świadomość poznawał domowników, ale nie pamiętał, że złamał nogę. Ale to nie trwało długo, bo on myślał, że w domu będzie jak dawnej, że będzie chodził i sam się poruszał po całym domu. I przyszła depresja, nie chciał jeść, brać leków. Nie wiem jak się nim opiekować, bo nie wiem co się dzieje z tym złamaniem. ono ciągle go boli przy jakimkolwiek ruchu. Trzeba go przekładać na boki, żeby nie było odleżyn, ale jak kłaść na boku, jak jest krzyk. Jeśli chodzi o odleżyny, to jest to sprawdzone przeze mnie. Może to zabobon, ale w przypadku mojego ojca to pomogło. Owcza skóra. Na materacu odleżynowym leży owcza skóra włosem do góry, na niej prześcieradło i na tym wszystkim ojciec. Po dwóch tygodniach odleżyna się zagoiła, jest jeszcze ślad, ale niewielki. Nie wiem, może to przypadek, a może prawda z tą owczą skórą. Ja wypróbowałam na odleżynie ojca i jest ok. Myślałam, że z każdym dniem będzie lepiej, tzn. że mniej go będzie bolało. A jest gorzej. Boli go wszystko. Trudno mu zmienić pampersa, bo zaraz krzyczy.

    Różo trzeba iść do psychiatry. Teraz są leki nowej generacji. Mama nie będzie otumaniona, zmieni tylko pogląd na świat. Trzeba jej pomóc, bo może sobie sama z tym nie poradzić. Postaw się w jej sytuacji, tak jak ja w sytuacji mojego ojca. Chodzili, wszystko robili sami, jedli, pili, chodzili do toalety. teraz są skazani na dożywotnią pomoc z naszej strony, załatwiają się w pampersa, nie wiem jak Ty ale ja ojca karmię. Jest to straszne i trochę za dużo tego jak na tak starszą osobę i jej psychikę. Trzymaj się i nie daj się. Pamiętaj, robimy co w naszej mocy, żeby im pomóc. Pozdrawiam!

    Ocena odpowiedzi 1 3

    skomentuj | odpowiedz

  • 2015-01-19 14:56 autor odpowiedzi: RÓŻA 83

    Długo nie odpisywałam ale i czas mi za bardzo nie pozwalał, co do porad o psychiatrze, to dziękuję ale mama już od dawna jest pod taką właśnie opieką, jeszcze zanim złamała nogę w biodrze bo miała nawet omany. Na te chwilę już ok 9 miesiąc leży, ciągle na materacu odleżynowym i jak dbam jak trzeba to odleżyny się nie pojawiają, za to pojawia się soro trudności z jaką kolwiek pomocą medyczną. Złamanie zrosło się jak trzeba ale mama kompletnie nic nie robi, nawet nie rusza nogą, na tę chwilę to już nawet jej mięśnie zanikły, ona kompletnioe nie rusza nawet zdrową nogą, ani nie pomaga w niczym, mimo wałków i prób ćwiczeń jej stopa zrobiła się już szpotawa, chyba tak to się nazywa. Po jakimś czasie od złamania wioziliśmy ją na kontrol do ortopedy i ten zalecił ponowną próbę rechabilitacji, więc z nadzieją że czas coś zrobił wysłaliśmy ją do szpitala, oj dostało nam się od lekarki że co my sobie wyobrażamy, że jej nie ćwiczymy, nic nie dawały tłumaczenie, że próbowaliśmy już wszystkiego by ją zmobilizować i nic, człowiek wyszedł ze szpitala normalnie roztrzęsiony ale najważniejsze -mamę wzięli i mieli ćwiczyć. Efekt był taki że już po kilku dniach oddali ją nam z powrotem bo nie wspołpracuje, bije i wyzywa personel, przez ten czas co tam byla nawet nie jadła bo nie było komu jej nakarmić więc kompletnie opadła z sił, odwodniła się i wróciła z konkretnymi odleżynami co kilka miesięcy musiałam pielęgnować by się zabliźniły, bo bardzo głębokie, i wtedy ta sama pani doktor co nas na początek tak zbeształa to taka milutka była podczas wypisu i chyba tylko się modliła w myślach byśmy gdzieś skargi nie napisali.
    Obecie całą sytuacja wygląda tak, że mama kompletnie się nie rusza, żeby ją posadzić to tylko łóżkiem in popodpierać poduszkami muszą i co parę minut poprawiać bo się przechyla na boki i kręgosłup by się w literkę s zrobił, nawet nakarmić ją często trzeba, czasami uda się , że sama zje, przebieranie oczywiście pampers i nawet nie ma opcji że zawoła za potrzebą wiec przynajmniej 5 razy dziennie muszą sp[rawdzić czy nic tam w pampersie nie ma, a mocz-jest zacewnikowana. Na początek pielęgniarka była ze 3 razy na wymiane cewnika ale z racji, że mama sama go sobie wyrywała i to w wekendy lub w nocy to trzeba było się samemu nauczyć wymiany, pozatym po pielęgniarce często i tak mocz w pampersie londował, nieszczelnie to wychodziło i odparzenie w mig, a jak sama to robię to jest ok. Trzeba mamę pilnować bo potrafi się najeść zawartości pampersa, nawpychać do "damskich dróg" wiadomo jakich, wysmarować się cała, łóżko ...bawi się czym tam się da i w ręce wpadnie, często sama sobie z worka na mocz spuści go na podłogę...Praktycznie nie ma żadnej pomocy medycznej, każdy nas zbywa i każą czekać aż mama umże, a ona cukier ma idealny bo jej diety się pilnuje, ciśnienie też się kontroluje i ogólnie jest w idealnym stanie, tylko mózg ma gorszy niż małe dziecko. Po takim czasie co przy mamie muszę wszystkiego pilnować widzę, że człowiek jest zdany na samego siebie, a jedyne dofinansowanie jakie się otrzymuje to na pampersy, co to tak naprawdę tylko kropla w morzu potrzeb, cały sprzęt, łóżka, materac...trzeba było kupić samemu bo organizacje które mają w tym pomóc nie miały kasy a i tak pierw trzeba było mieć dokumenty ze mama jest niepełnosprawna, a te otrzymaliśmy po pewnym czasie bo są te urzędowe terminy, a że sami kupiliśmy wszytsko niezbędne wcześniej to nie było mowy o jakiejkolwiek rekompensacie, to były jak dla nas ogromne sumy, ale nikogo to nie interesowało, i nadal wszystko dodatkowe co trzeba do pielęgnacji kupujemy sami i nikt się nie spyta czy nas na to stać, jakoś dajemy radę ale kosztem własnej rodziny, trzeba się bardzo ograniczać z podstawowymi wydatkami, aż się boję myśleć w tej sytuacji co mają osoby starsze nie mogace liczyć na pomoc własnych dzieci. Dużo osób namawia nas na oddanie mamy do ośrodka ale na razie dajemy jakoś radę to może uda się bez. Jedyne co mnie przeraż ato ta całą znieczulica ze strony służby zdrowia, jak przyszło by mamę choć na trochę dać do szpitala to od razu wiadomo, że to dla niej praktycznie jak wyrok bo pielęgniarki nie mają może tyle czasu albo sama nie wiem bo sekundalnie kończy sie to ranami i pogorszeniem stanu, odwodnieniem, a wydawać by sie miało, że w szpitalu takich rzeczy nie powinno być, nie wiem , może to tylko tak u nas jest?!

    Ocena odpowiedzi 1 14

    skomentuj | odpowiedz

Zobacz także

DODAJ ODPOWIEDŹ:

Powiadom mnie emailem, gdy ktoś jeszcze odpowie na to pytanie

ZOSTAŃ EKSPERTEM

ZOBACZ PODOBNE PYTANIA

Publikowane w serwisie porady mają charakter edukacyjny i nie mogą być traktowane jako profesjonalne konsultacje dotyczące konkretnych przypadków. Redakcja ani wydawca serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za skutki wykorzystania zamieszczanych porad.



Na skróty

REKLAMA

Podobne pytania

Szukaj pytań i odpowiedzi



Zadaj pytanie

Nie możesz znaleźć odpowiedzi? Zadaj pytanie w kategorii Opieka nad chorym, rehabilitacja

Eksperci radzą

Ostatnio zadane pytania

Ostatnio udzielone odpowiedzi

Artykuły

Tematy

Poprzednie pytania