28-08-2007
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Zdjęcia do najnowszego filmu Waldemara Krzystka „Mała Moskwa” rozpoczynają się 8 sierpnia we Wrocławiu. To pierwsza w Polsce próba fabularnej dokumentacji czasu stacjonowania wojsk sowieckich w naszym kraju.
„Małą Moskwą” przez laty nazywano Legnicę, w której od 1945 roku stacjonował garnizon wojskowy i dowództwo wojsk Północnej Grupy Armii ZSRR. W mieście obok siebie funkcjonowały społeczności rosyjskie i polskie. Temat świetnie rozumie Waldemar Krzystek, absolwent legnickiego liceum, w młodości mieszkający w bezpośrednim sąsiedztwie rodzin radzieckich żołnierzy. Legnickie doświadczenia przewijają się silnie w twórczości reżysera. Akcja jego pierwszego filmu „W zawieszeniu” usytuowana została również w tym mieście. Tym razem reżyser sięga po autentyczną historię nieszczęśliwej miłości żony rosyjskiego lotnika do polskiego oficera.
„Po co robić ten film?” – prowokująco pyta Waldemar Krzystek, reżyser, scenarzysta i producent „Małej Moskwy”. „Ona, Wiera, jest Rosjanką i żoną radzieckiego pilota wojskowego. On, Michał, jest młodziutkim polskim porucznikiem. Spotykają się i zakochują w sobie w 1967 roku podczas sojuszniczych obchodów 50-tej rocznicy zwycięstwa Wielkiej Rewolucji Październikowej zorganizowanych w Legnicy, już wtedy najważniejszym mieście garnizonowym Armii Radzieckiej na terytorium Polski. Scenariusz tego filmu traktuje o tym fragmencie najnowszej historii narodów polskiego i rosyjskiego, której obraz jeszcze nigdy nie zaistniał w naszej sztuce. Napisałem go uczciwie i szczerze, bez narodowego szowinizmu, bez polskich fobii, ale i bez rusofilstwa.”
”Sztuka najlepiej buduje zbiorową świadomość i pamięć. Ludzie lepiej pamiętają i znają fakty oraz wydarzenia przedstawione w literaturze czy kinie niż w szkolnych podręcznikach. W naszej sztuce nie dość, że nie ma historii lat 1967-68, to jeszcze większym paradoksem jest, że żołnierze radzieccy występują na polskiej ziemi tylko w latach 1944/45, jako sojusznicy i wyzwoliciele. Później już ich u nas nie ma. Czyli co? Wrócili do siebie?! Nie, to cenzura PRL-u stworzyła taką białą plamę w przedstawianiu naszej historii. I to trwa! Zróbmy więc ten film,” dodaje Krzystek.
Rozpoczynające się jutro zdjęcia potrwają do połowy listopada.