Strona głównaRodzinaJak mieszkać z dorosłymi dziećmi i nie prowadzić wojny domowej?

Jak mieszkać z dorosłymi dziećmi i nie prowadzić wojny domowej?

Relacje między rodzicami a dziećmi zawsze były bardzo delikatną kwestią. Radość z pomyślności swojej rodziny, obserwowanie wzrostu najpierw swoich pociech, a następnie dorastania wnuków od wieków stanowiło wielką wartość we wszelkich religiach i na wszystkich kontynentach. „Synowie twoi jak sadzonki oliwki dookoła twojego stołu (...) oglądaj pomyślność Jeruzalem przez całe swoje życie. Oglądaj dzieci twoich synów", czytamy w Biblii (psalm 128). Każdy pragnie dla swych dzieci szczęścia. Trudniej jest jednak budować je pod wspólnym dachem, gdy dzieciak znacznie podrósł i sam stworzył rodzinę...
Jak mieszkać z dorosłymi dziećmi i nie prowadzić wojny domowej? [© Kurhan - Fotolia.com] Dziś mieszkanie z dziećmi ich rodzinami nie jest tak powszechne, jak kiedyś. Jeszcze kilka dekad temu oczekiwanie na mieszkanie było dla młodego małżeństwa wieloletnią lekcją cierpliwości i musieli liczyć na „kąt" u rodziców. Obecnie nabycie nowego lokum nie stanowi problemu, jeśli „tylko" pozwalają na to finanse. Z drugiej strony kilkopokoleniowe rodziny w tym samym domostwie nie są znów rzadkim zjawiskiem. Po pierwsze, wspomniane względy finansowe sprawiają, że młodzi ludzie wolą zostać przez jakiś czas w mieszkaniu rodziców i odkładać pieniądze na własne gniazdko. Po drugie, jakiś czas temu materiały budowlane stanowiły prawdziwy skarb i ci, którzy decydowali się na budowę domu (trwającą wówczas ładnych kilka lat...) starali się o dość obszerne domostwa myśląc o przyszłości dzieci. Na wsiach nierzadko spotyka się dwudziesto- czy trzydziestoletnie dwupiętrowe domy. Dziś więc dorosłe dzieci zajmują jedno z pięter.

W zasadzie wszystko powinno być w porządku. Bliskość pociech to przecież powód do radości. Kiedy jednak do rodziny dołącza zięć/synowa i wnuki może być trochę tłoczno i zaczynają się kłopoty. Oczywiście problemy nie muszą wynikać ze zbytniego zagęszczenia na domowym terytorium (choć to jeden z czynników powodujących niesnaski), przyczyn jest znacznie więcej. Nierzadko trudno zaakceptować odmienny styl życia, który - jako realizowany „pod nosem" - ma jednocześnie wpływ na sposób postępowania wypracowany przez lata. Problemów można by wymieniać mnóstwo. Ale nim będzie trzeba na nie reagować, można postarać się, by ich uniknąć. Pomocnych jest kilka wskazówek.

Ustalcie reguły


To nie wojsko, ale kilka zasad powinno funkcjonować. Nie można liczyć na to, że „jakoś to będzie" i „samo się ułoży". Fakt, że dzieci są dorosłe, nie oznacza, że wszystko im wolno. Wzajemny szacunek jest niezbędny.

Określcie, czego oczekujecie i zapytajcie o oczekiwania. Jeśli niektórzy domownicy lubią chadzać do łóżka przed 22, oczywistym jest, że gdy pozostali będą wznosić toasty ze znajomymi około północy, sytuacja zrobi się nieprzyjemna. Warto obgadać zasady obowiązujące w domu i konsultować zmiany, czy jakieś nieprzewidziane w nich przypadki.

Być może trzeba dzielić więcej pomieszczeń, niż przedpokój, ale to jedno może być już miejscem konfliktogennym. Trzeba uzgodnić sposób postępowania - kto odpowiada za sprzątanie, jakie nawyki są dokuczliwe dla pozostałych, etc.

Komunikacja - rzecz niezbędna

Rozmawiajcie ze sobą. Dzięki temu można uniknąć prawdziwych burz. Jeśli brak komunikacji, wszelkie drobne sprzeczki mogą urosnąć do rangi wielkich konfliktów. Sygnalizowanie błahych nieporozumień nie powinno zmienić się ciągłe biadolenie, ale sprawić, że łatwiej będzie się wzajemnie „dostroić".

Co więcej dobra komunikacja bezsprzecznie pozwoli się zbliżyć wszystkim członkom rodziny. Osoby, które nie unikają rozmów zarówno na błahe, jak i filozoficzne tematy, lepiej się rozumiej, mają dla siebie więcej cierpliwości i zyskują większą empatię.

Pieniądze to zwykle sporna kwestia

Najprawdopodobniej każda z rodzin atomowych ma osobne budżety, ale rachunki za prąd nie zostaną rozdzielone przez dostawcę energii. Trzeba co do ponoszenia wspólnych kosztów.

Każdy jest odpowiedzialny za siebie. Jeśli jedna ze stron czyni większe nakłady finansowe, druga może zacząć to wykorzystywać oczekując, że ta pierwsza weźmie na siebie nieprzewidziane wydatki i rozmaite opłaty (np. za telefon stacjonarny, który zwykle jest jeden w mieszkaniu).

Rodzice internalizują ideę pomocy dzieciom do tego stopnia, że chcą kosztem swoich przychodów zapewnić swym latoroślom wszystko, czego zapragną. Często słyszy się od matek i ojców dorosłych dzieci, które właśnie założył rodzinę, że „są na dorobku", więc trzeba im pomóc. Wsparcie, także finansowe, na pewno się przyda, ale nie powinno oznaczać ochrony przed odpowiedzialnością za racjonalne opracowywanie własnego budżetu.


Tolerancja kluczem do sukcesu

Etyka złotego środka Arystotelesa nie bez przyczyny zyskała uznanie - filozof poleca dążenie do rozsądnych zachowań, które są równoodległe zarówno od nadmiaru, jak i niedostatku. I tak męstwo to coś, co jest równie oddalone od brawury, jak i tchórzostwa. Podobnie można by rzecz ująć w kwestii komunikowania braku aprobaty dla czyjegoś zachowania. Tolerancję należałoby zatem umieścić gdzieś między krytykanctwem a strachem przed wyrażeniem własnej opinii.

Kiedy ludzie przyglądają się dobrze znanej im czynności wykonywanej przez inną osobę (bez względu na to, czy chodzi o pranie, sprzątanie, uprawę ogródka, czy też majsterkowanie), często myślą:" ja to robię lepiej". Dlaczego lepiej? Zestaw odpowiedzi obejmuje m. in. „mam większe doświadczenie", „jestem fachowcem w tej dziedzinie", „zawsze robiłem/am w określony sposób i to było skuteczne", etc. Wystarczy jednak postawić się na miejscu osoby zajętej jakąś pracą i słuchającego tego typu opinii, żeby zrozumieć, jak mogą być uciążliwe.

Umiejętność zdystansowania się do własnych poglądów wobec odmienności opinii innego człowieka to cenna rzecz. Zapobiega frustracji z obu tron...

Zobacz także

 

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Komentarze

  • 20:35:33, 21-11-2010 Onetka

    Zgadzam się. Dzieci lub rodzice mogą czuć się wykluczeni mieszkając razem.
  • 20:45:31, 21-11-2010 slava

    Absolutnie nie mieszkać z dorosłymi dziećmi. Prędzej czy póżniej dojdzie do konfliktu.
  • 16:00:51, 24-11-2010 przekora

    Na pewno wspólne zamieszkiwanie dorosłych dzieci z rodzicami ma swoje dobre i złe strony.Aby nie dochodziło do zadrażnień, warto aby rodzice zbytnio się nie wtrącali i nie narzucali swojego punktu widzenia swoim bliskim.Tolerancja i umiar spowoduje,że rodzice nie będą samotni wśród dzieci i wnuków.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć

  • Kosciol.pl
  • Internetowe Stowarzyszenie Seniorów
  • EWST.pl
  • eGospodarka.pl
  • Oferty pracy