20-01-2011
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Z jednej strony historia ta obejmuje zaledwie kilka miesięcy, z drugiej zaś sięga ponad 100 lat wstecz. Z jednej mówi o młodej kobiecie z pasją, z drugiej o wielu pokoleniach jednej rodziny. Przeszłość i teraźniejszość łączą się w niej, tworząc bogato ilustrowaną, wzruszającą opowieść...
Zaczęło się kilka miesięcy temu - 16 VIII 2010 r. w ręce pewnej kobiety trafiły 3 albumy z fotografiami. Przedstawiały sobą żałosny widok - brudne, zagrzybione i zawilgocone - zostały wykopane w Gdańsku Nowym Porcie, gdzie przeleżały wiele lat... taki jest początek historii, która teraz znajduje swój szczęśliwy koniec.
Okazało się, że najstarsze fotografie w formie carte-de-visit można śmiało datować na przełom XIX/XX w. Najmłodsze pochodzą z 1944 r. I na nich historia się urywa. Albumy należały do rodziny mieszkającej w Kamionce Strumiłowej (obecna Ukraina, dawne polskie województwo Tarnopolskie). Rodzina miała też powiązania z Nierośnem pod Sokółką, Lwowem, Przemyślem. Tyle udało się ustalić po wstępnych oględzinach. Izabela Sitz-Abramowicz, w której ręce trafiły owe albumy postanowiła stworzyć specjalny blog, w którym zaczęła publikować stare fotografie, wraz z komentarzami. Celem blogu były poszukiwania potomków osób uwiecznionych na fotografiach i zwrócenie albumów rodzinie ale także odtworzenie kolejnej pasjonującej ludzkiej historii.
Autorka bloga - sama zajmująca się fotografią i historią sztuki - pracowicie odgrzybiała, czyściła i zabezpieczała kolejne fotografie, a następnie digitalizowała je umieszczała w blogu opatrując szerokimi opisami dotyczącymi zarówno treści zdjęć jak i sposobu ich wykonania. W opisywaniu zdjęć pomaga jej od początku grono przyjaciół. Oczom coraz liczniejszych czytelników ukazywała się stopniowo niezwykła historia niezwykłej rodziny, ale także kilkudziesięcioletnia historia fotografii. Fotografie ślubne, okolicznościowe, zdjęcia „codzienne" - z wycieczek, pikników czy po prostu z ulicy, a także pocztówki, listy, ryciny, kartki z kalendarza... każdy wpis przynosił nowe informacje i nowe wzruszenia, tak jakby czytelnikom pozwolono zajrzeć przez okno historii. Autorka opatrzyła też zamieszczane zdjęcia wyczerpującymi informacjami dotyczącymi miejsca (znalezionego lub przypuszczalnego) ich wykonania, strojów, okresu a nawet technik fotograficznych oraz atelier, w którym były wywoływane zdjęcia.
Równolegle do publikacji kolejnych zdjęć na blogu trwały poszukiwania rodziny... Jako pierwszą udało się „zlokalizować" znajdująca się na jednym ze zdjęć Szkołę Podstawową w Nierośnie i co więcej - otrzymać od szefostwa obecnej szkoły zeskanowaną przedwojenną kronikę Szkoły Powszechnej. W tym czasie autorka bloga znała już z nazwiska kilku bohaterów albumu. Okazało się, że jeden z nich - Wawrzyniec Hyk - był w tej szkole instruktorem warsztatu stolarskiego. Potem Izabela „poznała" kolejne osoby z rodziny - żonę Wawrzyńca Olgę oraz ich dzieci.
Intensywne prace nad albumami trwały do połowy października. Potem -między innymi z powodu zapalenia płuc spowodowanego "siedzeniem" w tych zapleśniałych materiałach. W miejscu utknęły także poszukiwania rodziny Hyków. Izabela pomału przestawała wierzyć, że kiedykolwiek uda się jej skontaktować z potomkami osób, które tak dobrze poznała poprzez fotografie.
I tu zaczyna się druga część historii, ta przypominająca scenariusz hollywoodzkiej produkcji. W Wigilię Bożego Narodzenia, podczas rodzinnego spotkania na blog trafiła poszukiwana przez Izę rodzina... Rodzina pogrążona w smutku, ponieważ kilka tygodni wcześniej zmarła nestorka rodziny - Teofila, którą teraz mogli oglądać jako młodą dziewczynę na uratowanych fotografiach...
Ona sama dowiedziała się o tym w pierwszy dzień świąt, z maili jakie znalazła w swojej skrzynce. Okazało się, że albumy będą dla nich jedną z najcenniejszych pamiątek, sami bowiem mają bardzo niewiele fotografii. Na podstawie informacji od odnalezionej rodziny udało się nawet odtworzyć i zamieścić na blogu drzewo genealogiczne.
„Blog zostanie doprowadzony do ostatniego zdjęcia, a jest ich jeszcze wiele do zaprezentowania i opisania. Całość zbioru zostanie przekazana "rodzinie Hyków" w trakcie planowanego spotkania.
Życzę każdemu takiej przygody w czasie i przestrzeni. Historia wcale nie jest nudna i zarezerwowana dla podstarzałych, przykurzonych naukowców." - pisze Izabela, która po odnalezieniu rodziny na nowo podjęła prace nad fotografiami i ich prezentacją.
Historia znalazła swoje szczęśliwe zakończenie w wigilijny wieczór - dzięki szczęśliwemu przypadkowi, który złożył stare albumy w ręce osoby pełnej życzliwości i pasji i dzięki wysiłkowi jej oraz innych osób, które pomagały w poszukiwaniach. I oczywiście dzięki Internetowi. Warto zajrzeć i na własne oczy przekonać się jak dawno miniony świat wygląda na starych fotografiach przywróconych do życia...